Przejdź do głównej zawartości

Posty

3.

THOMAS Co ja odpierdoliłem. Rzadko kiedy daję wyprowadzić się z równowagi ale dzisiaj? Przecież w sumie ona mi nic takiego nie zrobiła. Każdemu się zdarza popełnić jakiś błąd. To w sumie nawet nie powinienem nazywać błędem tylko niezdarnością. Nie powinienem się dziwić. Dziewczyna pierwszy raz widziała mnie na oczy a ja po prostu ją wyrzuciłem jak zwykłego śmiecia. Kurwa brawo Thomas. Ojciec z pewnością był by z tego dumny ale matka? Nie tak mnie wychowywała. Spojrzałem na miejsce, gdzie przed chwilą stała blondynka. Przerażona i wyglądała jakby miała się zaraz popłakać. Nie tego się spodziewałem. Owszem kobiety płakały przeze mnie ale nie przez ból, który im zadałem lecz z przyjemności, którą je dałem. Kolejną z rzędu. Przez te zbereźne myśli poczułem jak w spodniach robi mi się ciasno. Poprawiłem się na fotelu i przeczesałem dłonią włosy do tyłu. A gdyby tak Panna Collins wiła się pode mną i płakała ze szczęścia? To mogło by być całkiem niezłe ale sądzą po tym jak ją nazwałem &qu
Najnowsze posty

2.

Zapukałam do wielkich drzwi. Były wykonane z czarnego szkła i zupełnie nic nie było przez nie widać tak samo jak przez inne, mleczne, za którymi z pewnością było pomieszczenie. Pomieszczenie, do którego bałam się wejść. Taca będąca w moich rękach niespokojnie podrygiwała przez co łyżeczka na spodku filiżanki wydawała dziwny i jak dla mnie w tej chwili przerażający dźwięk. W uszach czułam pulsowanie. Nie wiedziałam czy to przez to,że znajdywałam się na najwyższym punkcie budynku czy z nerwów. Nie spodziewałam się, że aż tak na mnie zadziała głos w słuchawce. Był władczy  - zupełnie jak "jego" , ostry - "zupełnie jak jego" i zdecydowanie był mega wkurzony. To raczej łagodne określenie samopoczucia właściciela. Raczej powinnam powiedzieć,że był wkurwiony na całego. Chyba coś poszło nie tak. Z tego co mi było wiadomo był na jakieś konferencji i miał wrócić za kilka dni. Wrócił wcześniej i teraz przez niepowodzenia mam ja za to obrywać?  Dlaczego to ja muszę mu przynieść

1.

   DIANA Stoję przy kuchennym blacie mieszając łyżeczką swoją kawę. Nawet nie wiem ile już to trwa i w tym momencie mało mnie to obchodzi, bo po raz pierwszy od niepamiętnych lat w spokoju spoglądam na piękne słońce wdzierające się do mojego małego salonu i odsłaniające wszystkie moje niedoskonałości po wczorajszym sprzątaniu.  Nieważne. To wcale nie jest ważne. Mogę mieć bałagan, kurz na szafkach czy porozrzucane wszędzie ciuchy. To nic. W tym momencie liczył się tylko i wyłącznie mój wewnętrzny spokój, który właśnie osiągnęłam. Spokój, o którym marzyłam od śmierci moich rodziców. Dwa lata. Tyle dokładnie minęło od kiedy ich nie ma. Nigdy się z tym chyba nie pogodzę. To nie jest fair. Dlaczego akurat mi się trafiło takie życie. Pewnie są na świecie ludzie, którzy mają gorzej chociaż coraz bardziej w to wątpię. Z zamyślenia wyrwał mnie głos budzika, który jak zwykle dzwoni o 7. Od poniedziałku do soboty i tak cały czas. Mija dopiero tydzień mojej pracy a ja mam już jej dosyć. Moż